Piotr

Obserwowani

0 użytkowników

Obserwujący

0 użytkowników

Na stronie Galakty wciąż widnieje "połowa czerwca", poza tym w zeszłym tygodniu w aktualnościach pojawiła się informacja: "Już w przyszłym tygodniu do sklepów z grami trafią pierwsze egzemplarze pierwszej z naszych dużych tegorocznych premier, która jest Wojna o Pierścień 2. edycja. ". Zaryzykuję więc stwierdzenie, że lada dzień, ale z dostępnością może być różnie, zależnie od tego, ile egzemplarzy pójdzie pierwszym rzutem.


Czy nawet przy okazji omawiania gier musimy wdawać się w bezsensowne dyskusje na temat gospodarki i priorytetów w życiu? To był żart. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś ma problem z opłaceniem mieszkania, to raczej nawet nie myśli o grach, bo przecież trzeba mieć je gdzie trzymać.

A żeby nie było, że piszę nie na temat:

Nie wiem, jak będzie z polską edycją WotR, ale wersja angielska naprawdę warta jest swojej ceny. Jak już wspominałem, figurek jest od zatrzęsienia, choć niektóre "sculpty" pozostawiają może odrobinkę do życzenia, co jest szczególnie boleśnie widoczne w przypadku pomalowanych postaci. Mimo to trzymają niezły poziom, chyba że ktoś przywykł do standardów Animy, czy serii Tale of war...

O planszy nie ma co wspominać, wystarczy przejrzeć zdjęcia tu i ówdzie. Jedyny minus to potrzeba wygospodarowania kolosalnej ilości miejsca na grę. Choć z drugiej strony nie jest tak tragicznie jak w przypadku choćby Arkham Horror, który nawet bez dodatków zajmuje powierzchnię przeciętnego basenu.

Karty są przyjemne kolorystycznie, mimo że bez ilustracji, za wyjątkiem kart antagonistów i protagonistów, które opatrzone są klimatycznymi obrazkami. Ale nie szata graficzna jest tu istotna, tylko treść. Każda karta wydarzenia może być użyta dwojako, z innym efektem globalnym i z innym bitewnym. Wybór przy tym czasem jest bardzo ciężki, bo choć na zagranie niektórych efektów kart trzeba czasem długo się przygotowywać i kusi, żeby użyć je natychmiast dla drugiego efektu, to cierpliwość i planowanie w WotR są nagradzane.

Do tego warto dodać, że WotR jest grą asymetryczną, co jednych skusi, a innych zniechęci. Dla mnie jest to plus, bo de facto za cenę jednej, dostaję dwie różne gry, zależnie od tego, po której stronie stołu postanowię akurat zasiąść.

Mnogość strategii dostępnych dla obu stron to kolejny plus, choć trzeba przyznać, że aby naprawdę czerpać satysfakcję z tej gry, trzeba ją dobrze poznać. Jeśli już nam się to jednak uda (i nasz przeciwnik będzie wiedział, co robi), żadne dwie rozgrywki nie będą takie same.

Innymi słowy i w telegraficznym skrócie: polecam.


Cena wcale nie jest taka zaraz przegięta. Plastik strasznie w ostatnich latach podrożał, stąd coraz wyższe ceny gier i coraz mniej figurek w tychże. Spowodowało to też odejście w przypadku FFG od "wielkich pudeł" w stylu Descenta 1ed. Poza tym w przypadku Wojny o Pierścień na cenę wpływa kilka innych czynników: ogromna plansza do gry, duża ilość figurek, bardzo dobra jakość kart. I chyba rzecz najważniejsza, czyli sama gra. War of the Ring to klasyka, plasuje się w ścisłej czołówce BGG nie bez powodów. Za samą miodność i grywalność warto by dać dobre 200 zł., nawet gdyby sama gra była wydana na papierowej planszy i z pionkami. Trzeba zacisnąć pasa i uciułać niestety te kilka złotych. Mam wersję angielską 2 ed. i absolutnie polecam.