Ryfterek - recenzje

Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Notes punktacji przedłuża żywotność standardowego wydania Welcome to..., gdyż karty-wykreślanki z czasem zużywają się. Jak zauważono, nie naley nastawiać się na dodatek, rozszerzenie ani ulepszenie oferowanej przez grę rozgrywki. Notes należy traktować jako subskrybcję +/- roczną na zabawę z Miasteczkiem.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Welcome to... Miasteczko Marzeń to jedna z tych gier planszowych, od których łatwo użyć to wciągnięcia w świat planszówek osoby która wciąż słysząc -planszówka- myśli -grzybobranie-, ale łasa jest na krzyżówki i sudoku z gazety.
Welcome to... to gra-łamigłówka której szata graficzna... istnieje i na swój sposób tłumaczy takie a nie inne ramy działania łamigłówki, ale nie wymaga od graczy wczucia się w świat przedstawiony. Wykorzystany mechanimz losowy pod postacią talii kart sprawdzi się lepiej od kostek w miejscach publicznych lób w podróży czy plenerze. Ponad to, losowość rozłożona jest symetrycznie tj. każdego losowego układu wartości używać będą wszyscy gracze, co gwarantuje, że zwycięzcę wyłoni najumiejętniejsze ich wykorzystanie, a nie najwięszy fart przy ich losowaniu.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Świetna farbka typu metallic. Oferuje solidne krycie przy kładzeniu jako warstwa i subtelny efekt gunmetal dodana na sucho na czarnym podkładzie. Odcień porównałbym raczej do żelaza niż srebra - nie mogę polecić go do malowania rycerzy w lśniących zbrojach, również dlatego, że rozcieńczanie zwykłymi farbkami akrylowymi dość szybko zatraca metaliczny efekt w mieszance.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak wszystkie gąbki Feldherr cechuje się dobrą konsystencją pozwalającą na transport jedną ręką oraz dobrze chroniącą nasze figurki. To wie każdy, kto kupuje produky tej serii. Na temat modelu dodam, że nada się na figurki piechoty do Star Wars: Legion, także te o bardziej "dynamicznych" pozach i z odstającymi elementami uzbrojenia.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak wszystkie gąbki Feldherr cechuje się dobrą konsystencją pozwalającą na transport jedną ręką oraz dobrze chroniącą nasze figurki. To wie każdy, kto kupuje produky tej serii. Na temat modelu dodam przestrogę dla szukających miejsca dla AT-RT wydanych dla Wielkiej Armii Republiki / Klonów - gąbkę projektowana dla starszego modelu przygotowanego dla Rebelii, o ograniczonej ruchliwości stawów i możliwościach montażu! Nowy model złożony w bardziej dynamicznej pozie może nie zmieścić się w przygotowanym otworze!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Świetny wash, chociaż o węższym niż niektóre odmiany polu do zastosowania. Sprawdzi się m.in. przy tworzeniu lekkich zacieków, efektów śniedzenia. Co ciekawe, nałożony w rozsądnych ilościach na powierzchnie pomalowane na srebrno stworzy efekt wykończenia złotem - przydatna sztuczka, gdy takich zdobień nie spodziewamy się robić wiele i wolelibyśmy zaoszczędzić na konieczności kupowania kolejnego koloru metalicznego.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

"Cień w płynie", jedno z podstawowych narzędzi jakie warto mieć chcąc przenieść swoje malowanie na nieco wyższy poziom wtajemniczenia. Z pewnością ma alterantywy wyróżniające się np. odpornym na wywrócenie sposobem zapakowania, ale ten sprawdzony wash na pewno nie zawiedzie nikogo, kto się w niego zaopatrzy.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Padme nie jest pierwszym dodatkiem w kolejce do zakupu gdy tworzy się od podstaw armię Republiki Galaktycznej w Star Wars Legion, ale jest to postać o ciekawych umiejętnościach dobrze wspierających Armię Klonów.
Figurkę wykonano z "nowego" twardego plastiku używanego od pewngo czasu we wszystkich nowych produktach FFG dla SW:L. Materiał ten pozwala na ogromną precyzję w oddawaniu detali na niespełna 4cm-owej figurce, ale liczyć trzeba się z montażem kilku do kilkunastu części tworzących model. W tym przypadku dostajemy możliwość złożnia postaci w jednej z dwu wariacji stroju oraz z jedną z dwu możliwych broni w dłoniach, co pozwoli dopasować ją np. do ulubionej sceny z filmów lub do ulubionej konfiguracji używanej w grze.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Dobry, solidny produkt

Solidna gra o rozkazywaniu kto i co ma robić, utrzymana w przyjemnej stylistyce, która nie jest nadmiernie eksploatowana w grach planszowych ani innych mediach. Gra oparta jest na Mechanizmie - wielka litera pada nie bez przyczyny! - wielkich kół zębatych spinających planszę w żywy organizm akcji, kosztów i zajętych miejsc.
Strategii na zbieranie punktów potrzebnych do zwycięstwa jest co najmniej kilka a dzięki uniknięciu elementów losowych raz obranej ścieżki można się trzymać, jeśli tylko nie przewidzi się możliwe komplikacje - chociażby to, że ktoś zajmie pole, które sobie upatrzyliśmy, zmuszając nas do poniesienia wyższych kosztów przy zajęciu innego pola. Konieczność naprzemiennego wysyłania i ściągania robotników z wyznaczonych im zadań dodaje łamigłówkowego charakteru podejmowanym akcjom - nie wystarczy zdecydować się na odpowiednie kroki, trzeba je również odpowiednio rozłożyć w czasie.
Na delikatny minus muszę zapisać decyzje podjęte przy projektowaniu komponentów gry. Plansza, aby móc zawierać zębate koła składa się z dziwnych, nieregularnych elementów które trudno zmusić do nie obijania się po pudełku. Same koła wykonano z solidnego plastiku a największe z nich opatrzono ciekawymi zdobieniami, niestety wybrany kolor materiału sprawia, że wydają się zupełnie nijakie, detali nie widać, a skojarzenia z pradawnym, wykutym w skale mechanizmem się nie nasuwają. Liczniki zasobów i pionki to w większości kolorowe, drewniane klocki, do jakich można się przyzwyczaić w wielu grach i absolutnie nie wadzą - ale gdy jedne, jedyne zasoby kryształowych czaszek reprezentują ciekawe, trójwymiarowe "figurki", reszta elementów wypada w zestawieniu jakoś tak biednie.
Gra na pewno zasłużenie znajduje się wysoko w rankingu BGG i zapewnia ciekawą intelektualną rozrywkę dla mniejszego i większego grona. Zdecydowanie nie jest to jednak gra imprezowa - to jeden z tych tytułów, gdzie rozmowa zamiera, bo każdy skupia się na wyliczeniu następstwa swoich kolejnych możliwych trzech ruchów.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Stateczek do X-Winga jak to stateczek do X-Winga - kupuje się, żeby mieć go w kolekcji i móc używać.

ARC-170 to w tej chwili podstawowy "czołg" dla Republiki Galaktycznej, więc polecam go wszystkim pilotom tej frakcji. Co ważne, zarówno piloci generyczni jak i imienni mogą się doczekać postawienia na stole, a to nie zawsze się w X-Wingu przytrafia!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

W porządku, bez rewelacji

Życie na Zewnętrznych Rubieżach nie jest proste - rządzi się swymi specyficznymi prawami. Jednym spodoba się takie życie, innym - niekoniecznie.

Outer Rim część rzeczy robi bardzo dobrze. A część, niestety, raczej przeciętnie.

Zacznijmy od tego, co może najważniejsze, gdy rozważamy zakup gry na znanej i lubianej licencji - tak, czuć ducha Gwiezdnych Wojen. Gracze mogą zwiedzać Rubież pod jednymi z najgłośniejszych nazwisk Lucasowej galaktyki - ale dla wiernych fanów marki znajdą się też mniej wyświechtane opcje. Podobnie ze statkami, którymi wozimy się po planszy - mamy takie klasyki jak Sokół Millenium czy Slave I, ale też mniej znane Moldy Crow czy Hound's Tooth.
Gdy już wybierzemy "kto i czym", nasze postaci rozpierzchną się po Galaktyce w poszukiwaniu chwały i sławy.

Od tego też momentu gra dostaje lekkiej czkawki. Otóż - część dostępnych zadań jest nawet ciekawa - przeszukiwanie kolejnych planet w pogoni za postacią, za której głowę słono nam zapłacą wciąga. Gdy już dopadniemy swój cel, możemy fatygować się z nim do punktu odbioru, albo nadać odcięty palec pocztą, za mniejsze pieniądze ale nie musząc nadkładać drogi.
A gdy Łowcy Nagród czują dreszczyk adrenaliny, postaci, którym gra przyznaje na początek misję `przynieś, podaj`... lecą do celu. Na miejscu sprzedają skrzynię za parę kredytów i... tyle. O ile przesyłka nie jest nielegalna - wtedy próbując ją dostarczyć rzucą jedną kością, na której wynik mają niewielki wpływ i jeśli szczęście ich zawiedzie, mogą sobie koczować do kolejnego ruchu - oddać cargo można spróbować tylko jednokrotnie. A spędzanie kolejnych rund w jednym miejscu generuje poczucie straty możliwości i pozostawania w tyle.

Choć to nie tak, że latanie po Rubieży jest łatwe i proste - wpadać będziemy na patrole 4 Frakcji, z którymi na podstawie wybranej postaci i naszych dalszych działań możemy mieć lepsze i gorsze układy. Raz pokonany patrol przybiera na sile i stanowi co raz większe zagrożenie dla naszych planów, więc możemy nie chcieć zapuszczać się w patrolowaną przestrzeń - albo spróbować podreperować opinię o sobie w oczach danej frakcji.

Niestety, nasze możliwości realizowania konkretnych intencji są mocno ograniczone, bo dostęp do zadań wpływających na naszą reputację jest ukryty w taliach losowo ułożonych kart. Nie da się ot tak dogadać z Sojuszem Rebeliantów.

Na nasze (nie)szczęście patrole nie są tak straszne jak je malują - w większości przypadków jedynie zatrzymają nas do kontroli. Poza tym, większość czasu spędzają w jednym miejscu - gdy któryś gracz kupuje kartę, wtedy możliwe, ale nie konieczne, jest, że 1 z 4 patroli przesunie się o kilka oczek i pozwoli w spokoju dolecieć na planetę, na której chcemy zrealizować misję.

Ale nieczęsto chcemy realizować misje. Chociaż zawierają ciekawy zarys fabularny, sprowadzają się do dość bezmyślnego rzucania kośćmi. Na początku na wyniki prawie nie mamy wpływu, więc podchodzimy do zadania runda po rundzie, aż w końcu żaden z graczy nie chce już słuchać po raz 4ty opisu tego, jak skradamy się przez pałac Jabby. Pod koniec gry kości łatwiej modyfikować, ale sam fakt, że możemy stracić turę przez jeden kiepski rzut odstrasza. Konkurencja nie śpi.

A okazuje się, że w grze o szubrawcach, przemytnikach i łowcach nagród jedyne co możemy robić, by stać na czele stawki to biec szybciej od innych. Możliwości podkładania sobie nogi jest jak na lekarstwo i one także ukryte są w losowych kartach. Najciekawiej rob się, gdy jeden z graczy podejmie zlecenie na załoganta innego gracza - wtedy może dojść do starcia. Ale nawet wtedy niewiele możemy zrobić z faktem, że raz nazbieranych punktów sławy stracić się nie da, a intratnej oferty, której wykonaniem przeciwnik zaraz skończy grę my nie możemy mu podebrać sprzed nosa.

Podsumowując, Outer Rim ma sporo "fluffu" i będzie cieszył fanów Gwiezdnych Wojen, ale fanów gier planszowych na dłuższą metę zmęczy nie najlepiej opracowaną mechaniką. Spore nadzieje można pokładać w typowym dla FFG modelu biznesowym i wprowadzaniu dodatków do gry - ale przy obecnej sytuacji geopolitycznej, niedawnych cięciach budżetowych tego wydawcy oraz biorąc poprawkę na to, że połowę kopii Outer Rim kupili zapewne gracze X-Wing: Miniatures Game by położyć ręce na limitowanych kościach (jak ja!), nie inwestowałbym pieniędzy w tę nadzieję.

2020 TL:DR; Mocno Star-Warsowa ale mocno przeciętna gra w desperackiej potrzebie dodatku, który poprawi jej mechanikę, a który może nigdy nie powstać.