Najnowsze recenzje

W porządku, bez rewelacji

Zachwyty nad Brzdękiem (jakimkolwiek) wg. mnie są przesadne, co nie zmienia faktu, że gra się przyjemnie. W porównaniu do wersji fantasy, wersja w kosmosie moim zdaniem jest bez pomysłu, bez klimatu, i dużo rzeczy w niej jest naciąganych z oryginalnej wersji fantasy, tak, że tematyka SF, którą lubię, w zasadzie to etykietki - nadal jest to fantasy, tyle, że z jakimiś robotami czy innymi dziwolągami z kosmosu. Smok jest też bardziej epicką postacią od kosmicznego lorda z dziwacznym imieniem. Humor miał zastąpić brak klimatu, ale mnie to nie przekonało. Graficznie też mnie nie przekonuje, i co więcej gra jest trochę nieczytelna.

Grę określiłbym jako troszkę bezsensowną chodzankę (nie dungeon crawler, wbrew pozorom), w której tak naprawdę liczy się talia i budowanie z niej właściwie trzech "walut":
- standardowo dla deck-builderów, waluty "kartowej", czyli takiej, za którą kupuje się inne karty
- podobnie jak w El Dorado, waluty "chodzanej", czyli ile punktów ruchu dostaniesz w danej turze
- i na koniec, dość tradycyjnie znowu, waluty "mieczy", czyli w praktyce porównujesz ilość tych ikonek z którąś z kart przeciwników na deck-buildingowym ryneczku (stale dostępnych, z dowolnego pomieszczenia) - jeśli masz odpowiednią ilość, np. 3 miecze, dostajesz nagrodę, np. 2 kredyty za "pokonanie" przeciwnika z 3 mieczami.

I ścigamy się kto szybciej zdobędzie przedmiot, pokona wroga na ryneczku, czy przemieści się po labiryncie. Za dużo punktów "kupujących" inne karty - za mało ruchu, za dużo ruchu - za mało mieczy (co oznacza w efekcie za mało nagród) itd.

Plansza gry składa się z kilku części (zwanych modułami), ale myślę, że lepszym rozwiązaniem jest, gdy labirynt buduje się z kart. Brzdęk w Kosmosie jest bardzo podobny do wcześniejszej wersji, do tego stopnia, że, jak wspomniałem, z SF ma tylko wspólną estetykę. Gra stwarza pozory, że to przygodówka, bo chodzimy sobie po kosmicznym statku, napotykamy lokalne sklepiki (w każdym jest dostępny ten sam towar) i w zasadzie bezstresowo poruszamy się po prostokątach i liniach, bo tak wyglądają pomieszczenia, które w dodatku są mocno statyczne i z góry określone. Dla mnie to przesuwanie pionka po w większości pustych polach, by uzyskać parę mikro-celów (zdobyć kredyty, kupić klucz, ustawić w 2 modułach 2 kostki) po to, by na koniec zdobyć ten główny przedmiot-artefakt, dający dużo punktów zwycięstwa na koniec, szybko się nudzi.

Co mi się nie podoba w Brzdęku: potwory, zwierzako-ludzie i roboty (przeciwnicy) pojawiają się wśród kart w rynku, jeden jest zresztą non stop dostępny. Czekają sobie one pasywnie aż my uzbieramy odpowiednią ilość ikonek mieczy z kart w swojej turze - wówczas możemy zdecydować się na pokonanie jednego, rzadziej więcej - i automatycznie dostaniemy nagrodę, Nie jest to zatem tak naprawdę walka, ale wymiana waluty z ikonkami mieczy na nagrodę. Gra, jak wspomniałem, sprowadza się do zarządzania generowaniem trzech walut i ich jak najszybszą wymianą na cele gry. Interakcji nie ma w sumie, głównie sobie przeszkadzamy i podbieramy - karty i przedmioty.

Główny dramatyzm pochodzi od hałasowania po statku - jeszcze jeden dość naciągany pomysł w SF w tej grze. I co więcej, jest on mocno przewidywalny: dostajemy czasem potknięcia (brzdęki), głównie z kart, co oznacza położenie na obszarze "brzdęk" takiej samej ilości kostek jak otrzymanej ilości potknięć (brzdęków). Kiedy się zbierze pula tych kostek w momencie "ataku bossa", gdziekolwiek nie mielibyśmy umieszczonych pionków w statku, podobnie jak w przypadku "potworów", następuje atak - czyli tak naprawdę dodanie kostek obrażeń do toru obrażeń. I to w sumie głównie cała gra: sprowadza się do postarania się, by brzdęki wypadały jak najrzadziej, poprzez dobieranie odpowiednich kart.

Głównie rozgrywka w praktyce sprowadza się do optymalizacji talii, a zarazem logistyki - poruszania się po pomieszczeniach. Dopasowujesz losowo pojawiające się karty do tego jak szybko się przemieścisz, zawsze tych samych: dotrzeć z miejsca A do miejsca B, a potem z powrotem, i uciec. Przypomina to nieco Splendora: najpierw musisz zebrać nieco punktów do kupowania lepszych kart, by następnie już kupować te docelowe. Zero przygody w tej prostej labiryntówce. Gdyby misje były bardziej różnorodne, być może ukryte i losowane, jak np.w Ryzyko, na pewno gra by zyskała. Choć gra stwarza wrażenie bardziej złożonej, powiedziałbym, że bardziej wolę jednak zagrać w Mopopoly lub Ryzyko, co nie zmienia faktu, że gra ma ciekawe elementy oraz (w dużej mierze niewykorzystany) potencjał.

Gra przypomina inną, polską, mało znaną grę "Szpiedzy" wyd. Jawa, także modułową, w której chodzimy po labiryncie i zbieramy przedmioty, z tym, że tamta gra to nie deck-builder, natomiast każdy ma inny, ukryty cel. Brzdęk jest według mnie zbyt abstrakcyjny, dostęp do "potworów" (przeciwników) mamy w dowolnym miejscu, atak bossa następuje w dowolnym miejscu, i ma się wrażenie, że plansza jest zbędna. Większość labiryntówek kojarzy się z eksploracją i odkrywaniem, tutaj tego nie ma. Zostaje ww. zarządzanie kartami, a właściwie to głównie ich walutami, czego nie można porównać do bardziej rozwiniętego deck-buildingu w Dominion.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Ładna i poręczna sakiewka na kości, pozwala łatwo składować kości między grami oraz łatwo transportować je między sesjami.
Mieści 5-6 zestawów kości do RPG. (Co do innych drobiazgów nie jestem w stanie się wypowiedzieć)


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Dobry, solidny produkt

Mata okazała się jedną z większych atrakcji podczas gry!
Rysunki map (i nie tylko) wykonane markerem suchościeralnym bardzo ożywiły eksplorację i walkę podczas gry w D&D.

Natomiast mata ma tendencje do zaginania się, więc trzeba ostrożnie (m. in. podczas transportu) bo czasami wyprostowanie jej w pełni graniczy z niemożliwym.


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Super farbki, zwłaszcza dla leniuszków ;-) Kuleczka miłym dodatkiem. Od lat używam już właściwie tylko Army Painter. POLECAM!!!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Super farbki, zwłaszcza dla leniuszków ;-) Kuleczka miłym dodatkiem. Od lat używam już właściwie tylko Army Painter. POLECAM!!!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Super farbki, zwłaszcza dla leniuszków ;-) Kuleczka miłym dodatkiem. Od lat używam już właściwie tylko Army Painter. POLECAM!!!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Super farbki, zwłaszcza dla leniuszków ;-) Kuleczka miłym dodatkiem. Od lat używam już właściwie tylko Army Painter. POLECAM!!!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Super farbki, zwłaszcza dla leniuszków ;-) Kuleczka miłym dodatkiem. Od lat używam już właściwie tylko Army Painter. POLECAM!!!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Super farbki, zwłaszcza dla leniuszków ;-) Kuleczka miłym dodatkiem. Od lat używam już właściwie tylko Army Painter. POLECAM!!!


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Jak dla mnie ideał :)

Super farbki, zwłaszcza dla leniuszków ;-) Kuleczka miłym dodatkiem. Od lat używam już właściwie tylko Army Painter. POLECAM!!!