Mama, żona - KOBIETA - recenzje

Rozdajemy każdemu z graczy króliczka w wybranym kolorze (którego umieszcza na planszy na polu 0) i żeton do głosowania. Wszystkie karty tasujemy, a następnie rozdajemy każdemu z graczy po 6 kart. Z pozostałych kart tworzymy zakryty stos dobierania. Tyle jesteśmy gotowi do grania.
W każdej rundzie Narrator wybiera 1 z trzymanych w ręku, nie pokazuje jej nikomu, za to mówi coś, co według niego jest z nią związane. Następnie pozostali gracze wybierają po jednej ze swoich kart (taką, która kojarzy im się z tym, co powiedział) i pokazują je tak narratorowi, aby tylko on ją zobaczył. Następnie narrator zbiera wszystkie karty, tasuje je i rozkłada je odkryte wokół planszy. Zadaniem graczy jest odgadnięcie którą kartę miał narrator. Następnie zliczane są punkty, przesuwane króliczki na planszy i gramy kolejną rundę.
Gra kończy się po rundzie, w której 1 z graczy zdobył co najmniej 30 punktów.

To gra z banalnymi zasadami i to dosłownie. Instrukcja (która jest naprawdę dobrze skonstruowana, jasna i czytelna) praktycznie po pierwszych zagraniach staje się zbędna i zostaje w pudełku (a przynajmniej u nas tak było).
Gra okazała się po prostu świetna, dostarczająca dużo rozrywki, zabawy, a nawet śmiechu. To gra, w którą można zagrać zarówno z dziećmi, jak i na imprezie, a nawet w gronie osób starszych. Wymaga od nas kojarzenia, myślenia, trochę kombinowania. Wspiera wyobraźnię, relacje z innymi, rozwój kreatywności.

Jakość wykonania elementów uważam za wysoką. Graliśmy już wielokrotnie i nic złego się z nimi nie stało, wszystko nadal wygląda jak nowe.

Wizualnie gra jest ciekawa. Na kartach mamy ciekawe, z różnorodnymi ilustracjami w żywych kolorach związanych z animacjami Disney.

Dixit Disney to świetna gra, która bawi, rozwija i nadaje się zarówno dla dzieci, jak i na imprezie w gronie dorosłych, a nawet na spotkanie osób starszych. Z wielką przyjemnością polecamy i to nie tylko fanom Disney.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - kobieta


Dobry, solidny produkt

Najpierw należy znaleźć kartę eksplodującego kotka oraz 3 karty rozbrojenia (te po jednej dajemy każdemu z graczy). Następnie tasujemy karty i rozdajemy po 7, a każdy sprawdza, co otrzymał. Kartę eksplodującego kotka wsadzamy w środek pozostałych kart, tasujemy je ponownie i kładziemy na środek.
Podczas swojego ruchu mamy dwie możliwość. Możemy zagrać lub spasować. Na końcu należy wziąć pierwszą kartę z góry z tali na środku stołu.
Gra kończy się w momencie, jak ktoś wyciągnie kartę eksplodującego kotka i wybucha, a wygrywa ta ocalała osoba.

Eksplodujące Kotki: Wersja dla 2 graczy to dość ciekawa gra karciana, z którą można spędzić miło czas we dwoje. Zasady są naprawdę łatwe, a instrukcja jasna i czytelna, co jeszcze ułatwia ich zrozumienie.

Karty są ciekawe, z ładnymi ilustracjami a przy tym dość wytrzymałe (przy normalnym używaniu nic złego się z nimi nie dzieje). Mieszczą się w niedużym opakowaniu, co sprawia, że grę bez problemu można zabrać poza dom.

Eksplodujące Kotki: Wersja dla 2 graczy to moim zdaniem ciekawa propozycja gry dla dwóch osób. My polecamy.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Dobry, solidny produkt

Zaczynamy od przygotowania toru czasu, kładąc go w widocznym miejscu. Następnie kładziemy tyle znaczników rund, ile jest graczy oraz znacznik pory roku. Kolejny krok to przygotowanie kart sojuszu, które kładziemy zakrytą na środku. Żetony władzy
odwracamy awersami do dołu i również kładziemy na środku. Wybieramy pierwszego gracza oraz liderów. Ostatnim krokiem jest przygotowanie kart wpływu.
Celem graczy jest, zostanie liderem z najsilniejszą małą radą.
W zależności od liczby graczy rozgrywka trwa 2 albo 3 pory roku. Każda pora roku składa się z od 4 do 7 rund. Każda runda obejmuje 7 kroków. (Dokładnie, na czym polega każda rozgrywka, znajdziecie w instrukcji na stronie wydawnictwa, nie będę wam tego kopiować).

Według mnie gra jest dość ciekawa, a granie w nią sprawia radość. Zasady są średniej trudności, a dzięki jasnej i zrozumiałej instrukcji nie ma większych problemów z ich zrozumieniem.

Elementy są dość ładne, a przy tym wysokiej jakości. Z żadnym nic złego się nie dzieje.

Moim zdaniem gra o Tron: Sojusze to ciekawy pomysł na wspólne popołudnie zarówno dla nastolatków, jak i całkiem dorosłych osób. Ze swojej strony polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Jak dla mnie ideał :)

Zaczynamy od rozłożenia mat, które tworzą planszę, a następnie stawiamy parawan. Kładziemy znaczniki na odpowiednich częściach maty, a następnie dzielimy się na dwie drużyny i dajemy każdej 12 żetonów. Ostatnim krokiem jest ustalenie, z jakiej odległości będziemy rzucać żetony.
Zadaniem graczy jest zdobywanie punktów poprzez rzucanie żetonów na matę. W zależności gdzie trafią i jaki żeton zostanie użyty, drużyna otrzymuje różną ilość punków.

Zarówno przygotowanie, jak i zasady gry są banalne, a gra jest rewelacyjna. To doskonała zabawa dla całej rodziny, w której ćwiczymy swoją zręczność.

Wizualnie gra jest świetna. Mamy piękne kolory, ciekawą grafikę. To wszystko sprawia, że w grę gra się z przyjemnością.

„Ry-Bitwa” to gra, która nas zachwyciła i z wielką przyjemnością polecamy.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Dobry, solidny produkt

Gra, której zrozumienie zasad zajmuje kilka sekund. Polega na odpowiadaniu na pytania, które czytają z karty, zadaje narrator. Banalne prawda? Tylko jest jeden haczyk, który zmienia wszystko. Nie odpowiadamy na pytanie zadane w danej chwili, a to wcześniejsze. Uwierzcie, to znacząco wszystko komplikuje.

Według mnie gra jest zdecydowanie ciekawa, a przy tym wspiera naszą pamięć. Doskonale nadaje się zarówno na imprezę, jak i rodzinny wieczór.

Opakowanie jest niewielkie, a to sprawia, że grę można zabrać dosłownie wszędzie. Jest metalowe, co znacząco zabezpiecza elementy.

Instrukcja jasna i zrozumiała. Poza wariantem podstawowym znajdziemy w niej również taki trzyosobowy.

Wizualnie gra jest dość prosta, jednak nie zrozumcie, że to znaczy brzydka, bo tak nie jest. Mamy dość wysokiej jakości karty (z którymi nic złego się nie dzieje, jeśli je normalnie używamy) utrzymane głównie w kolorze żółto-turkusowym.

Jetlag (edycja polska) to ciekawa gra, która moim zdaniem zda egzamin w wielu sytuacjach. Ze swojej strony polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Jak dla mnie ideał :)

Zbuduj własną wersję miasta, zdobądź uznanie, sławę i wygraj z innymi.

Przygotowanie zaczynamy od położenia planszy punktowej oraz projektów. Następnie uzupełniamy planszę punktową w odpowiedni sposób zależny od liczby graczy, to samo robimy na planszy projektów. Każdy z graczy otrzymuje planszę miasta, którą kładzie przed sobą. Karty projektów tasujemy i tworzymy z nich stos. Żetony zobowiązań, figurki wieżowców, żeton orderu budowniczego i znaczniki tramwajów należy umieścić w miejscu dostępnym dla wszystkich graczy. Kiedy wszystko mamy gotowe pora na grę.
W każdej turze gracz może wykonać jedną z dwóch rzeczy - wyłożyć projekt lub zrealizować projekt.
Gra kończy się, kiedy ostatni żeton fundamentu zostanie przełożony na kartę projektu lub dowolny z graczy zapełni całą swoją planszę miasta kartami projektów. Następnie liczymy punkty i sprawdzamy, kto wygrał.

Zasady w grze nie należą do łatwych. Należy je dokładnie przeczytać, a następnie mieć instrukcję w zasięgu ręki i z niej dość często korzystać (a przynajmniej pierwszych kilku, a nawet kilkunastu grach, w zależności jak szybko zapamiętujemy wszystko). Na szczęście instrukcja jest dokładna, jasna i zrozumiała, więc zasady nie stanowią większego problemu.

Gra jest ciekawa i doskonale się bawiłam podczas rozgrywki. Wymaga od nas planowania, logicznego myślenia, a także obserwacji co robią przeciwnicy. To jedna z tych gier na zagranie, w którą trzeba przeznaczyć więcej czasu. Jedna rozgrywka to około godziny (albo i więcej, jeśli gracze długo myślą nad swoimi ruchami).

Wizualnie gra mnie zachwyciła. Elementy są śliczne, niektóre przestrzenne, przyciągają wzrok i zachęcają do sięgania po nią. Wykonane są z dużą starannością, a przy tym są solidne.

San Francisco to gra, z którą spędza się ciekawie czas. Ze swojej strony z przyjemnością polecam.


Dobry, solidny produkt

Każdy z graczy otrzymuje jedną kartę pomocy, a te, co zostaną, umieszczamy w woreczku. Karty postaci tasujemy i tworzymy z nich zakryty stosik na środku stołu. Dobieramy wierzchnią kartę, a następnie kładziemy ją zakrytą obok talii. Każdy z graczy otrzymuje 1 kartę z talii, która staje się jego ręką początkową. Wybieramy losowo 1 kartę celu, a pozostałe chowamy do woreczka. Kiedy wszystko gotowe pora rozpocząć grę.
Gracz w swojej turze dobiera 1 kartę z talii, a następnie zagrywa 1 z 2 kart i rozpatrujesz jej efekt. Zagrana karta pozostaje odkryta w jego obszarze gry. Drugą kartę zatrzymujesz na ręce.
Kiedy talia kart się skończy pozostający w grze gracze, odkrywają karty z ręki i określają, kto z nich wygrywa rundę. Zwycięzca otrzymuje 1 żeton zwycięstwa.
Gra się kończy, gdy któryś z graczy zbierze odpowiednią liczbę żetonów zwycięstwa.

Zasady gry nie są jakoś bardzo skomplikowane, a gra jest dość ciekawa.

Sporą zaletą gry są jej rozmiary. Wszystko mieści się w niedużym woreczki, a to sprawia, że grę można zabrać dosłownie wszędzie i umilać sobie czas poza domem.

Elementy są dość solidne i naprawdę ładne. Karty posiadają ciekawą grafikę, są wytrzymałe, nie łamią się, nie rozdwajają. Woreczek do przechowywania elementów jest świetny, uroczy, a przy tym milutki w dotyku.

Star Wars: Pałac Jabby to gra, która mnie przypadła do gustu i ze swojej strony polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Jak dla mnie ideał :)

Poznaję kolory, jest grą edukacyjną dla dzieci w wieku przedszkolnym. Na jednej stronie karty mamy zestaw obrazków przedstawiających różne rzeczy (jedna karta to jedna dziedzina np. same warzywa) w kolorach. Natomiast na drugiej to samo jednak pozbawione koloru, a dziecka zadaniem jest powiedzenie, jaki on był. Jest to naprawdę ciekawa forma nauki nie tylko kolorów i ich nazw, ale również ćwiczenie pamięci.

Karty są średniej wielkości, z grubszego kartony, wytrzymałe. Podczas używania nic złego się z nimi nie robi, nie rozdwajają się, nie rozrywają itp.

Opakowanie dość ładne, nieduże, a przy tym solidne i wytrzymałe. Zamykane jest na magnes, co zdecydowanie zdaje egzamin. Bez problemu można go zabrać wszędzie i wykorzystać czas, kiedy dziecko się nudzi albo na spacerze, kiedy chcemy chwilkę odpocząć na ławeczce.

To kolejna gra z serii BrainBox, która bawi i uczy. Z przyjemnością polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

Poznaję domy zwierząt, jest grą edukacyjną dla dzieci w wieku przedszkolnym. Na jednej stronie karty mamy zestaw obrazków przedstawiających różne zwierzęta wraz z ich domami, na drugiej sam dom i dziecka zadaniem jest odgadnąć jakie zwierzę w nim mieszka. Jest to naprawdę ciekawa forma nauki zwierząt, nazywania ich oraz rozpoznawania ich domów.

Opakowanie dość ładne, nieduże, a przy tym solidne i wytrzymałe. Zamykane jest na magnes, co zdecydowanie zdaje egzamin. Bez problemu można go zabrać wszędzie i wykorzystać czas, kiedy dziecko się nudzi albo na spacerze, kiedy chcemy chwilkę odpocząć na ławeczce.

Karty są średniej wielkości, z grubszego kartony, wytrzymałe. Podczas używania nic złego się z nimi nie robi, nie rozdwajają się, nie rozrywają itp.

BrainBox-Poznaję domy zwierząt to gra, która bawi i uczy. Według mnie będzie doskonałym prezentem dla dzieci w wieku przedszkolnym. Polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

BrainBox-Poznaję litery, jest grą edukacyjną dla dzieci w wieku przedszkolnym. Z jednej strony karty mamy zestaw obrazków, z drugiej pytanie, na które dziecko ma odpowiedzieć. Wszystkie pytania odnoszą się do liter. Jest to naprawdę ciekawa forma nauki i ćwiczenia liter.

Karty są średniej wielkości, z grubszego kartony, wytrzymałe. Podczas używania nic złego się z nimi nie robi, nie rozdwajają się, nie rozrywają itp. To wszystko sprawia, że gra posłuży dłuższy czas.

Opakowanie dość ładne, nieduże, a przy tym solidne i wytrzymałe. Zamykane jest na magnes, co zdecydowanie zdaje egzamin. Bez problemu można go zabrać wszędzie i wykorzystać czas, kiedy dziecko się nudzi np. podczas kolejki do lekarza.

BrainBox-Poznaję litery to gra, która bawi i uczy. Według mnie będzie doskonałym prezentem dla dzieci w wieku przedszkolnym. Z przyjemnością polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

BrainBox-Poznaję zwierzęta, jest grą edukacyjną dla dzieci w wieku przedszkolnym. Na jednej stronie karty mamy zestaw obrazków przedstawiających różne zwierzęta, na drugiej jakaś część ciała zwierząt oraz pytanie „Jakie to zwierzę?”. Jest to naprawdę ciekawa forma nauki zwierząt, nazywania ich oraz rozpoznawania po fragmentach ich ciała.

Opakowanie dość ładne, nieduże, a przy tym solidne i wytrzymałe. Zamykane jest na magnes, co zdecydowanie zdaje egzamin. Bez problemu można go zabrać wszędzie i wykorzystać czas, kiedy dziecko się nudzi albo na spacerze, kiedy chcemy chwilkę odpocząć na ławeczce.

Karty są średniej wielkości, z grubszego kartony, wytrzymałe. Podczas używania nic złego się z nimi nie robi, nie rozdwajają się, nie rozrywają itp.

BrainBox-Poznaję zwierzęta to gra, która bawi i uczy. Według mnie będzie doskonałym prezentem dla dzieci w wieku przedszkolnym. Polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

Grę Wsiąść do Pociągu znamy i lubimy od dawna, dlatego byłam bardzo ciekawa, jak wypadnie nowość, tym bardziej że jest inna niż ta, którą znamy.

Zaczynamy od wybrania karty zadania, a następnie umieszczamy lokomotywy, wagony i zepsute tory na pozycjach początkowych na stacji rozrządowej tak, jak przedstawiono na schemacie w górnej połowie wybranej karty.
Zadaniem gracza jest ustawienie lokomotywy i wagonów na odpowiednich torach, wykonując jak najmniej ruchów. Wydaje się banalne prawda? Uwierzcie, że wcale nie jest. Czasem trzeba mocno się „nakombinować”, aby się udało.

Zasady są naprawdę proste, a instrukcja jasna i czytelnia co sprawia, że nie ma problemów z ich zrozumieniem (pełną instrukcję znajdziecie na stronie Rebel, link na dole).

Gra jest jednoosobowa, co według mnie jest znaczącym plusem. Co prawda takich gier jest coraz więcej na Polskim rynku, jednak nadal dużo mniej niż tych dla minimum dwóch osób.

Wizualnie gra jest świetna. Mamy plastikowy tor, który również służy jako pudełko do przechowywania elementów (ciekawe rozwiązanie, które pozwala na pozbycie się tego dużego, kartonowego). Do tego mamy lokomotywy, wagony, zepsute tory również plastikowe, o ciekawych kształtach i różnych kolorach. Są jeszcze karty – kolorowe, ładne, a przy tym nic złego się z nimi nie dzieje (nie rozdwajają się, nie rozrywają oczywiście, jeśli używamy ich „normalnie” do grania).

Według mnie gra Logiquest: Wsiąść do Pociągu – Zmiana toru jest świetna i z wielką przyjemnością polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Dobry, solidny produkt

Zaczynamy od wybrania zestawu kart, który nas interesuje (do wyboru mamy trzy różne), a następnie bierzemy kartę z zadania i kładziemy ją zakrytą obok siebie. Pozostałe karty rozkładamy stroną z bańkami do góry. Kiedy wszystko gotowe pora na zabawę.
Odwracamy kartę początkową, z której dowiadujemy się, gdzie zaczyna się przygoda. Następnie przyglądamy się miejscom do odwiedzenia i wybieramy, które chcemy odwiedzić jednocześnie, biorąc odpowiednią kartę. Podczas wędrówki wypełniamy zadania.
Gra kończy się, kiedy zdobędziemy wszystkie karty gwiazd z karty zadań.

Gra ma banalne zasady i może nie jest jakaś genialna, ale jest dość ciekawą propozycją dla dzieci. Spory plus za fakt, że można grać w nią samemu.

Wizualnie gra jest ładna. Na kartach znajdziemy ciekawe, kolorowe ilustracje. Jakość kart według mnie jest dość wysoka (przy normalnym graniu nic złego się z nimi nie dzieje).

Opakowanie jest nieduże, zamykane na klapkę z magnesem. Nie zajmie dużo miejsca w domu, a jednocześnie bez problemu można grę zabrać np. na piknik.

Detektyw Bombel to gra, która umili dzieciom czas. Nam się podoba i polecamy.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Dobry, solidny produkt

Tasujemy karty, a następnie rozdajemy po równo wszystkim graczom. Następnie tworzymy z nich stos nie, patrząc, jakie dostaliśmy. Gra polega na, wykładaniu po jednej karcie jednocześnie mówiąc jedno słowo („Buła”, „Pizza”, „Kot”, „Ser”, „Koza”, „Buła”, „Pizza”, „Kot”, „Ser”, „Koza”… itd.). Jeśli słowo i ilustracja na karcie są tym samym, każdy gracz musi jak najszybciej położyć dłoń na stosie kart (tym na środku stołu). Osoba, która zrobi to jako ostatnia, zabiera wszystkie karty ze stosu. Gra się kończy, gdy gracz bez żadnych kart jako pierwszy położy dłoń na stosie środkowym.

Gra z banalnymi zasadami, które wystarczy raz przeczytać i nie da się nie zapamiętać. Jest bardzo prosta, a jednocześnie ciekawa. Można w nią grać zarówno z dziećmi (i to niezbyt dużymi), jak i w dorosłym gronie. Świetnie zdaje egzamin podczas imprez, w szczególności, jeśli towarzystwo nie jest całkowicie trzeźwe (duża porcja śmiechu).

Opakowanie niewielkie, co sprawia, że bez problemu zmieści się do damskiej torebki.

Wizualnie gra jest ciekawa. Mnie osobiście podobają się ilustracje na kartach, uważam, że są urocze.

Jakość gry na zadowalającym poziomie. Używana kilkukrotnie i karty są jak nowe.

Buła, Pizza, Kot, Ser, Koza to banalna gra, która umili czas w różnych sytuacjach. My polecamy.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Dobry, solidny produkt

Tasujemy karty, a następnie rozdajemy po równo wszystkim graczom. Następnie tworzymy z nich stos nie, patrząc, jakie dostaliśmy. Gra polega na, wykładaniu po jednej karcie jednocześnie mówiąc jedno słowo („Buła”, „Pizza”, „Kot”, „Ser”, „Koza”, „Buła”, „Pizza”, „Kot”, „Ser”, „Koza”… itd.). Jeśli słowo i ilustracja na karcie są tym samym, każdy gracz musi jak najszybciej położyć dłoń na stosie kart (tym na środku stołu). Osoba, która zrobi to jako ostatnia, zabiera wszystkie karty ze stosu. Gra się kończy, gdy gracz bez żadnych kart jako pierwszy położy dłoń na stosie środkowym.

Gra z banalnymi zasadami, które wystarczy raz przeczytać i nie da się nie zapamiętać. Jest bardzo prosta, a jednocześnie ciekawa. Można w nią grać zarówno z dziećmi (i to niezbyt dużymi), jak i w dorosłym gronie. Świetnie zdaje egzamin podczas imprez, w szczególności, jeśli towarzystwo nie jest całkowicie trzeźwe (duża porcja śmiechu).

Opakowanie niewielkie, co sprawia, że bez problemu zmieści się do damskiej torebki.

Wizualnie gra jest ciekawa. Mnie osobiście podobają się ilustracje na kartach, uważam, że są urocze.

Jakość gry na zadowalającym poziomie. Używana kilkukrotnie i karty są jak nowe.

Buła, Pizza, Kot, Ser, Koza to banalna gra, która umili czas w różnych sytuacjach. My polecamy.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Jak dla mnie ideał :)

Zaczynamy od położenia planszy oraz wylosowania 9 kart skarbów i położenie ich obok skrzyni nawigacji (w stosie, tak aby nie było widać, co na nich jest). Następnie należy położyć kość walki/braków na polu fortecy, a każdy gracz umieszcza swój statek na polu startowym. Kolejnym krokiem jest pogrupowanie zasobów i umieszczenie ich koło planszy oraz położenie żetonów skarbów na kryjówkach piratów. Każdy z graczy otrzymuje swoją planszetkę oraz umieszcza na niej 3 żetony prowiantu i 3 żetony dublonów w 2 ze swoich ładowni. Następnie każdy otrzymuje karty akcji (w tym kolorze co ich statek) i oraz zabiera 3 z wierzchu do swoich dłoni.
Kiedy wszystko mamy gotowe pora rozpocząć grę. Rzucamy kośćmi, poruszamy się statkami, wykonujemy akcję, walczymy, płacimy, zdobywamy skarby i wiele więcej. Gra kończy się, kiedy któryś z graczy dotrze swoim stadkiem do Port Royal. Wygrywa osoba, która zdobędzie najwięcej punktów.

Gra jest dość dobrze rozbudowana, co sprawia, że każda rozgrywka jest inna. Zasady nie są bardzo skąplikowane, wystarczy dokładne przeczytanie instrukcji oraz „zerkanie” do niej podczas gry (przynajmniej na początku powinniśmy ją mieć zawsze pod ręką).

Wizualnie mnie gra zdecydowanie się podoba. Mamy dużą, dość grubą planszę, urocze statki w różnych kolorach, karty, planszetki, kostki i wiele różnych żetonów. Wszystkie elementy są wykonane z dbałością o szczegóły, a także nie niszczą się podczas normalnego używania.

Instrukcja jest dobrze skonstruowana. Wizualnie jest zdecydowanie ładna, a do tego jasno i czytanie napisana. Dzięki niej zrozumienie zasad nie stanowi żadnego problemu.

Moim zdaniem gra Jamajka jest rewelacyjna, a czas spędzony na graniu bardzo udany. Z przyjemnością polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Jak dla mnie ideał :)

Zaczynamy od umieszczenia na stole toru Księżyca. Następnie kładziemy żeton astrolabium na odpowiednim polu (zależy ono od ilości graczy). Kolejnym krokiem jest ułożenie kafli planszy oraz dołożenie do nich kafli bez oznaczenia (ile i jakie również zależy od ilości graczy). Wybieramy poziom trudności, tasujemy żetony małych potworów, które umieszczamy w stosie, zakryte obok planszy. Bierzemy 3 żetony z góry i umieszczamy je odkryte na kaflach startowych na każdym symbolu leża. Tasujemy pozostałe żetony potworów i kładziemy je w stosie (tak, aby nie były widoczne). Do worka wrzucamy żetony ekwipunku i mieszamy.
Każdy z graczy otrzymuje ilustrację bohatera, planszetkę i pionek bohatera, 5 znaczników wytrzymałości, 3 znaczniki wykorzystania ekwipunku. Następnie każdy szykuje swojego bohatera. Kiedy wszystko jest gotowe pora zacząć grę.
Gra składa się z rund, które oznaczane są na torze Księżyca żetonem astrolabium. W zależności od liczby graczy ich liczba będzie różna. W swojej turze możesz wykonać do 2 spośród następujących akcji: ruch, walka, akcja miejsca, odpoczynek. Możesz wykonać tę samą akcję dwukrotnie. Ponadto możesz wymieniać ekwipunek z innymi graczami na tym samym kaflu. (dokładniejsze zasady znajdziecie na stronie wydawnictwa w instrukcji online).

Zacznę od tego, że zarówno przygotowanie do gry, jak i zapoznanie z zasadami wymaga od nas trochę czasu i skupienia. Gra nie należy do tych, której zasady zapamiętamy z parę chwil, jednak według mnie jest to plusem. Nie znudzi się za szybko, a za każdym razem odkrywamy ją jakby na nowo.

Sporym plusem jest fakt, że mamy wariant dla jednego gracza. Nie przypominam sobie innej, tak rozbudowanej gry, w której jest możliwe samodzielne granie.

Instrukcja bardzo dokładana co ułatwia korzystanie z niej. Wszystko jest napisane jasno i zrozumiale, co sprawia, że zasady nie są skompilowane do zrozumienia. Osobiście często sięgamy po nią podczas grania.

Wizualnie gra jest bardzo ciekawa. Każdy element dopracowany w najmniejszym szczególe, dość ładny, a przy tym wysokiej jakości. W grę graliśmy już wiele razy, a wszystkie elementy nadal wyglądają jak nowe.

Kroniki zamku Avel to gra, która zdecydowanie spełniła moje oczekiwania. Polecam na wspólne wieczory z mężem/żoną, przyjaciółmi, rodziną. Doskonała zabawa gwarantowana.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Jak dla mnie ideał :)

Przygotowanie do gry zaczynamy od wrzucenia do materiałowego woreczka 23 żetonów animusów. Następnie 10 kart rozkładamy w 2 rzędach, a 80 tasujemy i kładziemy w jeden stos. Odkrywamy 5 kart portali i układamy pośrodku, a następnie każdy z graczy dobiera losowo 6 portali i 3 z nich kładzie w swojej strefie krystalizacji, a pozostałe 3 kładzie na stos kart odrzuconych. Następnie każdy bierze kartę pomocy gracza oraz 7 kryształów, które kładzie w swojej rezerwie. Pozostałe kryształy kładziemy obok stosu kart portali.
Kiedy mamy wszystko gotowe zaczynamy zabawę. Najstarszy gracz otrzymuje materiałowy worek i zostaje Łapaczem. Zadaniem graczy jest otwieranie portali i zdobywanie nagród, a jak to dokładnie zrobić znajdziecie na stronie wydawnictwa (link do gry na dole, tam jest instrukcja online, w której wszystko po kolei jest wytłumaczone).
Gra jest świetna. Zasady nie są banalne, ale też nie uznałabym je za trudne. Wystarczy dokładne przeczytanie instrukcji oraz zaglądanie do niej w czasie gry.

Elementy bardzo nam się spodobały. Są bardzo różnorodne, z ciekawymi grafikami, w żywych kolorach. To wszystko sprawia, że chce się grać w grę wiele razy. Jakość elementów jest wysoka, wszystkie wykonane są staranie, z dbałością o najmniejsze szczegóły. Mamy plastikowe kryształki, które ślicznie się mienią, karty oraz żetony, które nie łamią się, nie wyginają, nie rozrywają, nie rozdwajają oczywiście, jeśli nie zrobimy tego specjalnie.

„Via Magica (edycja polska)” to ciekawa gra z ładnymi elementami. Z przyjemnością polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Jak dla mnie ideał :)

Zaczynamy od utworzenia drużyn, ustaleniem, którą stroną kart gramy oraz rozdaniem 30 kart pomiędzy wszystkie drużyny.
Gra trwa trzy rundy. W pierwszej osoba prezentująca hasło może mówić swobodnie jednak z małymi wyjątkami. W drugiej można użyć tylko jednego słowa na kartę. W trzeciej hasło pokazujemy (można nucić bądź wydawać inne dźwięki). Wygrywa drużyna, która odgadnie najwięcej haseł.

Zasady są bardzo proste, a zrozumienie ich to tylko parę chwil. Później instrukcja jest praktycznie zbędna. Mamy możliwość grania w trzech poziomach trudności, a na kartach znajdziemy aż 440 haseł, co sprawia, że gra nie znudzi się szybko. Hasła w większości są związani z Harrym Potterem (nie licząc poziomu pierwszego, w którym są proste hasła nie tylko związane z HP), dlatego, aby sobie z nimi poradzić, trzeba być fanem i dość dobrze znać filmy lub książki.

Gra mieści się w dość solidnym, kartonowy opakowaniu, które nie jest zbyt duże. W środku znajdziemy woreczek, który może je całkowicie zastąpić.

Elementy są utrzymane w kolorze złoto biało czarnym. Według mnie są dość ładne. Jakoś ich wykonania uważam za dość wysoką (gra używana już wiele razy i jak na razie nic się z żadnym nie stało). Jedynie co według mnie jest małym minusem to mała liczba stron w notesiku, w którym zapisujemy punkty. Oczywiście da się go zastąpić zwykłą kartką papieru, jednak mnie bardziej mi się podobają te oryginalne (my poradziliśmy sobie z tym, kserując kartkę z notesu, gra była już tyle razy używana, że zaczynały się nam kończyć strony w notesie).

Time's Up! Harry Potter to gra która będzie doskonałym prezentem dla wszystkich fanów Harry’ego Pottera. My zdecydowanie polecamy.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA


Dobry, solidny produkt

Gra składa się z kilku rund, a w każdej mamy fazę wyboru oraz fazę tur graczy.
W fazie wyboru koronowany gracz tasuje karty postaci, a następnie odrzucam odpowiednią ilość (w zależności od ilości graczy). Następnie ogląda te, co mu pozostały (tak, aby nikt nie widział) i wybiera dla siebie jedną. Następnie przekazuje karty następnemu graczu i on również ogląda je i wybiera jedną dla siebie.
Kiedy każdy gracz ma swoją kartę pora na fazę tur graczy. W tej fazie gracze pobierają zasoby i ma możliwość wybudowania dzielnicy.
Gra kończy się, kiedy któryś z graczy wybuduje 7 dzielnic.

Cytadela to nowa edycja strategicznej gry opartej o wymianę kart. Osobiście nie znam wcześniejszych wersji gry, jednak ta zdecydowanie nam się podobała. Zasady nie są zbyt trudne, a instrukcja jasna i zrozumiała. Wystarczy ją dokładnie przeczytać i zaglądać do niej podczas grania.

Wizualnie gra jest ciekawa. Karty są z ładnymi, przyciągającymi wzrok grafikami, do tego wysokiej jakości (nie wyginają się, nie łamią, nie rozrywają oczywiście, jeśli nie zrobimy tego celowo). Natomiast korona oraz monety są z grubego plastiku.

Gra mieści się w niedużym, ładnym opakowaniu, w którym bez problemu się przechowuję wszystkie elementy. Dla mnie wielkość opakowania ma znaczenie, ponieważ im mniejsze, tym mniej miejsca zajmuje.

Cytadela, z którą spędziłam miło niejeden wieczór. Mnie się spodobała i ze swojej strony polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA