Louve - recenzje

Dobry, solidny produkt

Tak skonstruowanej planszówki jeszcze nie widziałam. "Plansza" w tym wypadku to zbyt skromne określenie. To co otrzymujemy to prawdziwy majstersztyk konstrukcyjny. Wielopoziomowa, wielowarstwowa przestrzeń do grania w pełnym trójwymiarze. Za tak przemyślany twór autorom należą się owacje na stojąco. Do tego wszystko ślicznie zilustrowane, z dodatkiem starannie wykonanych plastikowych figurek.

Tyle o oprawie graficznej, a jak przedstawia się sama rozgrywka? Tytuł to pozycja kooperacyjna o prostych zasadach. Bez problemu można do gry zasiąść również z młodszym lub mniej doświadczonym towarzystwem. Rozgrywka przebiega sprawnie, gra w przyjemny sposób prowadzi nas do dalszych etapów przygody. Regrywalność do pewnego stopnia zwiększona jest poprzez zmienne efekty zależne od naszych poczynań. Bardzo lekka i sympatyczna przygoda oparta na współpracy między graczami.

Dlaczego zatem 4, a nie 5? Są dwie kwestie, które mnie osobiście do gry nieco zrażają. Jedna to opis i charakter bohaterów. Nie ma wątpliwości, że zostały one skierowane bardzo mocno do młodego, góra wczesno-nastoletniego odbiorcy. Co mnie, jako osoby, która lata nastoletnie ma już baaardzo daleko za sobą, utrudnia identyfikowanie się z postaciami. A szkoda, bo sama gra może być przyjemną pozycją również dla dorosłego gracza.
Druga kwestia, która w grze mi nieco przeszkadza to zawarcie elementów czysto manualnych. Kiedy nasz ruch, a także jego późniejsza interpretacja, zależne są od dosłownego "pstryknięcia figurki smoka w ogon", to jest to coś co mnie osobiście zniechęca. W takie typowo manualne rzeczy to mogę bawić się grając w Twistera, Jengę, Kalambury, czy też gry czysto imprezowe. Natomiast wrzucanie tego rodzaju elementów do gry przygodowej mnie osobiście nie odpowiada. Rozumiem, że jest to coś, co tym bardziej miało ukierunkować tytuł na odbiorcę małoletniego, jednak moim zdaniem można było to pominąć. Nie mam nic przeciwko losowości, ale lubię gdy jej wynik nie wymaga interpretacji, a tutaj często zdarza się, że przy takich manewrach rezultaty nie są jednoznaczne.

Podsumowując, wydaję mi się, że młodszy odbiorca grą może być zachwycony, wyraźnie została ona stworzona z takim właśnie zamysłem. Co nie zmienia faktu, że i dorosły gracz może się przy "Księdze Cudów" dobrze bawić. Gra to bardzo lekka propozycja kooperacyjnej rozgrywki w zupełnie nowej odsłonie pod względem konstrukcyjnym. Warto chociaż raz zaznać przyjemności z zabawy tą planszą :-)


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

"Posiadłość Szaleństwa", to jedna z tych pozycji, w którą przynajmniej raz warto zagrać. Chociażby po to, żeby zobaczyć jaką niesamowitą formę mogą przyjmować współczesne gry planszowe. Rozgrywka to przygoda, przesycona na wskroś klimatem tak wyrazistym, że wciąga nas w swój świat, pozwalając w pełni zanurzyć się w atmosferze niepokojących wydarzeń.

Gra, jak coraz więcej tego typu tytułów na rynku, wymaga korzystania z darmowej aplikacji. Kiedyś był to dla mnie problem, obecnie jestem już do takiego rozwiązania przyzwyczajona. Aplikacja, nie tylko umożliwia zastosowanie pewnych mechanizmów podnoszących regrywalność tytułu i ułatwiających płynną rozgrywkę, ale również w znacznym stopniu podnosi wrażenie immersji w lovecraftowy świat (ta muzyka, te dźwięki...).

Mechanika gry jest dobrze przemyślana, jednakże aby w pełni ją opanować, grać płynnie o niczym po drodze nie zapominając, trzeba się nieco z tytułem ograć. Z początku może przytrafić się sporo błędów wynikających z niezrozumienia lub przeoczenia. Na szczęście regrywalność tytułu jest spora i nawet kilkukrotne powtórzenie tego samego scenariusza za każdym razem przynosi pewne (mniejsze lub większe) niespodzianki. Przyjemnym zaskoczeniem (aczolwiek bolesnym) było przekonanie się, że na zmianę strategii gra odpowiedziała w adekwatny sposób.

Do wykonania gry nie mam specjalnych zarzutów, chociaż brak jakiejkolwiek wypraski boli bardzo (a cena możliwego do zakupienia dodatkowego raptora jest powalająca...). Niemniej jest to do przeżycia. Gra dla mnie warta swojej (niemałej niestety) ceny. Pełne 5/5.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Dobry, solidny produkt

Bardzo ładnie wykonana i niezwykle prosta karcianka z dużą dozą losowości. Tak myślę można podsumować "Via Magica". Zgodnie ze słowami z instrukcji, jest to swego rodzaju magiczne bingo (czy raczej "incantatum").

Gra przeznaczona raczej dla młodszego odbiorcy, chociaż dla relaksu, na rozgrzewkę, można zagrać i w dojrzałym, planszówkowym gronie. Niemniej, nie jest to tytuł, który królowałby na stole podczas spotkania zagorzałych planszówkowiczów. Jako, że lubię w swojej kolekcji posiadać gry na najróżniejsze okazje i dla różnych grup graczy, "Via Magica" również dołączyła do mojej kolekcji. Myślę, że może również sprawdzić się jako bardzo podstawowe wprowadzenie do poważniejszych pozycji karcianych, jak np. "Pory roku".

Ogólnie biorąc, czwóreczka w swojej kategorii.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

"Yamatai" to tytuł specyficzny. Z jednej strony mechanika nie jest jakoś wyjątkowo nowatorska, z drugiej jednak, ma ona swój własny charakter. Niby podobnych gier jest wiele, ale już klona wskazać by było raczej ciężko. To sprawia, że pośród całego szeregu innych tytułów, mam ochotę po Yamatai sięgać.

O wykonaniu nie ma co się rozwodzić, zdjęcia mówią wszystko. Gra jest wręcz bajecznie kolorowa, prześliczne grafiki umieszczono na solidnych, grubych kartonikach, a drewniane elementy dodają przyjemności z grania. Days of Wonder jak zwykle trzyma na tym polu wysoki poziom.

Jeśli chodzi o poziom skomplikowania, to plansuje się on gdzieś pomiędzy "Relic Runners", a "Via Nebula". Gra w moim odczuciu nie jest aż tak prosta jak "Via Nebula" (która moim zdaniem świetnie nadaje się do wprowadzenia planszówkowych nowicjuszy w świat nowoczesnych gier planszowych), niemniej nadmiernego wyzwania również nie stanowi. Raczej wymaga rozegrania jednej partii, aby poczuć się w rozgrywce swobodnie, ale potem gra się już zupełnie przyjemnie. Rozgrywka wymaga nieco zastanowienia i pokombinowania, niemniej styków neuronowych nie ma zagrożenia przegrzać. Tytuł oferuje zrównoważony poziom frajdy połączonej z lekkim wyzwaniem.

Naprawdę nie wiem dlaczego i żałuję, że dodruku gry nie będzie, gdyż obecnie bardzo ciężko ją dostać w rozsądnej cenie (przynajmniej wydania polskiego). A szkoda, bo to świetny tytuł, przy którym dobrze mogą spędzić czas zarówno planszówkowi wyjadacze jak i gracze początkujący. W mojej ocenie mocne 4,5 do 5 gwiazdek.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Dobry, solidny produkt

Grze daję mocne 4,5 gwiazdki. Może do pełnej piąteczki ciut mi zabrakło, ale i tak jest to świetna pozycja w kategorii lekkich, szybkich gier na rozgrzewkę.

Przede wszystkim - wykonanie. No cud, miód i orzeszki. Pokryte grubą, transparentną warstwą żywicy(?), ręcznie malowane kafelki to czysta przyjemność grania. Można było przecież zastąpić je kartonikami, a ileż by to wówczas odebrało frajdy i wrażeń estetycznych. Do tego sprytnie skonstruowane pionki, pozwalające na łatwe wyjmowanie elementów planszy, ładne karty i kartoniki, a to wszystko zapakowane w praktyczną wypraskę. Za wykonanie należy się 6 na 5 gwiazdek.

Zasady gry są proste i do wytłumaczenia w 3 minuty. Sama rozgrywka przebiega dynamicznie i dosyć szybko się kończy. Można oczywiście próbować układać bardziej złożone sekwencje planowanych ruchów, jednak zwykle nie ma to większego sensu. Sytuacja na planszy może zmienić się szybko z powodu ruchów przeciwników, szczególnie gdy w ruch wchodzą narzędzia. Dlatego nie ma co podchodzić do tytułu jak do szachów, a raczej zwyczajnie pobawić się na luzie.

Mechanika podobna do tej z "Hej, to moja ryba!" ale "Minerały" podobają mi się o wiele bardziej. Z pewnością ma na to również niemały wpływ wspomniane wykonanie gry. Tymi elementami po prostu chce się grać! Dla mnie super przyjemny tytuł, lekki, doskonały na rozkręcenie wieczoru planszówkowego. Nie wiem czemu tak długo zwlekałam z zakupem, gra wisiała na mojej liście życzeń od wieeelu miesięcy. W końcu zaupiłam i jestem zachwycona.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

W kategorii ultra lekkich, szybkich gier na rozkręcenie planszówkowego spotkania, w mojej opinii 5 na 5. Banalne zasady, dynamiczna rozgrywka, można z powodzeniem rozegrać kilka partii pod rząd. Pod względem wykonania, również komplet gwiazdek, śliczne grafiki kart, eleganckie pudełko. Gra może również doskonale posłużyć jako wstęp do pełnego, klasycznego Abyss'a. Dobrze posiadać u siebie w kolekcji :-)


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Dobry, solidny produkt

"Lupos" to gra kooperacyjna o bardzo prostych zasadach, chociaż niekoniecznie łatwa do wygrania (dodatkowo gra oferuje możliwość wyboru z pośród kilku poziomów trudności). Biorąc pod uwagę poziom złożoności, wysoką losowość oraz kooperacyjny charakter gry, przywodzi mi ona na myśl "Zakazaną Wyspę".

Wykonanie "Luposa" stoi na przyzwoicie wysokim poziomie, ilustracje są przyjemne dla oka, w bajkowym klimacie. Plansza, jak i wszystkie żetony wykonane zostały z grubego, mocnego kartonu.

To bardzo lekka pozycja, którą w dużym stopniu rządzi losowość, chociaż nasze działania nie pozostają bez znaczenia. Rozgrywka przebiega dynamicznie, bez przestojów, a cała partia dosyć szybko dobiega końca. W "Luposa" w równym stopniu można grać w kilkuosobowym gronie, jak i samemu.

Komu poleciłabym grę? Myślę, że najbardziej do gustu przypaść może młodszym odbiorcom. Może to być również dobra pozycja do zapoznania nowicjuszy planszówkowych z typem gry kooperacyjnej. A czasem przyjemnie jest i samemu rozegrać szybką partyjkę.

Uważam, że w swojej kategorii, to naprawdę solidny produkt, trzeba jednakże podkreślić, że to prawie całkowicie losowa gra, nie wymagająca od gracza zbyt wiele. Na rodzinne rozgrywki z młodszymi uczestnikami może sprawdzić się doskonale. Planszówkowi wyjadacze szukający wyzwań odejdą mocno zawiedzeni.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Szybka, prosta gra imprezowo-towarzyska o banalnych zasadach. Wybranej osobie zadajemy pytanie na zasadzie wyboru odpowiedzi A lub B. Pozostali gracze obstawiają w tym czasie, która wg nich odpowiedź zostanie przez pytanego wybrana.

Gra jest z cyklu rozgrywek dla śmiechu, a nie zdobywania punktów, czy jakiejkolwiek innej przewagi. I tutaj mam z tytułem problem. Gdyż z racji faktu takiego właśnie, imprezowego charakteru gry, rozgrywka powinna gwarantować salwy śmiechu i dobrą zabawę. To natomiast w tym wypadku wynikałoby z odpowiednio dobranych pytań, które im bardziej abstrakcyjne, niepoważne i szalone, tym śmieszniej i lepiej. W większości wypadków mamy jednak do czynienia z zupełnie poważnymi, a nawet i nostalgicznymi pytaniami. Większą część czasu gry zabrały nam starania takiego dobrania pytania, aby wybór odpowiedzi był chociaż trochę zabawny, a nie stanowił prawdziwie moralnego dylematu. To jak dla mnie mija się z celem ultra lekkiej gry towarzyskiej, która w moim odczuciu powinna być powodem do śmiechu, a nie zadumy.

Pomysł tytułu jak dla mnie super, same pytania natomiast to stracony potencjał. Wielka szkoda. Może jakiś dodatek to kiedyś poprawi? Jak na chwilę obecną oceniam grę na 3+, właśnie ze względu na brak odpowiednio lekkich, szalonych i zabawnych pytań.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Rewelacyjna gra imprezowa, gwarantująca sporo śmiechu i dobrą zabawę. Zasadami przypomina nieco Tabu, gdyż zadaniem graczy jest opisanie podanego hasła wybranej osobie (która w tym czasie "śpi", czyli ma zasłonięte oczy) za pomocą pojedynczych słów, oczywiście innych niż samo hasło. Zadaniem śpiącego jest odgadnięcie tego że hasła. Trik polega na tym, że nie wszyscy gracze będą podpowiadali prawidłowo. Część z nich będzie umyślnie starała się zwieść gracza z zasłoniętymi oczami na manowce. Oczywiście śpiący nie wie, kto podpowiada poprawnie, a kto nie. Dodatkowo, na odgadnięcie hasła gracz ma tylko jedno podejście (przy czym liczba podpowiedzi nie jest ograniczona). Bez względu na to, czy odgadnie prawidłowo, czy też nie, automatycznie pojawia się kolejne hasło. I tak zabawa toczy się przez 2 minuty, po czym następuje podliczenie punktów zarówno dla podpowiadających jak i śpiącego (jeśli uda mu się opowiedzieć swój sen, czyli historyjkę złożoną ze wszystkich podanych przez niego odpowiedzi). Gra toczy się do czasu, aż każdy z graczy będzie miał szansę być osobą odgadującą.

Wydanie gry jest bardzo ładne i na wysokim poziomie, nawet powiedziałabym że oprawa graficzna to w tym wypadku nieco przerost formy nad treścią. Oczywiście to nie przeszkadza, zawsze przyjemnie jest pograć w coś ładnego i przyjemnego dla oka, niemniej pewne elementy spełniają tutaj wyłącznie ozdobną rolę. I tak jak jeszcze plansza i łóżko są w sumie pomocne do szybkiego przekładania kart, to już same karty, poza bycia ślicznymi, niczego do rozgrywki nie wprowadzają. Tak naprawdę, na kartach (które są swoją drogą naprawdę duże), zamiast bajecznych ilustracji mogłyby znajdować się same hasła i gra nie straciłaby w niczym na grywalności. Co więcej, w trakcie rozgrywki nie ma nawet specjalnie czasu aby przyjrzeć się tym obrazkom. Jak mówię, nie poczytuję tego absolutnie za wadę tytułu, jest to element upiększający wydanie, tylko nieco zaskakuje obecność tak wielu pięknie wykonanych ilustracji w grze, w której nie pełnią żadnej funkcji, a nawet nie specjalnie jest je kiedy podziwiać podczas rozgrywki.

Do gry najlepiej jak zasiada minimum 5 osób, 4 to troszkę mało. Nie grałam jeszcze w pełnym, 10 osobowym składzie, ale przypuszczam, że gra staje się wówczas jeszcze bardziej zamieszana, a przy tym zabawniejsza. Nie wiem tylko, czy przypadkiem nie podnosi się wówczas poziom trudności – kiedy po parę razy na hasło podpowiadają te same osoby, jest szansa wyczuć, kto podpowiada dobrze, a kto źle. Przy podpowiedziach rozdzielonych na więcej osób, wydaje mi się, że może stanowić to większe wyzwanie. Ale to tylko przypuszczenia, nie testowałam.

Podsumowując, "Kraina Snów", jako gra towarzyska, dostaje ode mnie ocenę 5. To tytuł o banalnych zasadach, przy którym można się nieźle ubawić.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Przyjemna, lekka gra o nieskomplikowanych zasadach. Teoretycznie można rozgrywkę przekształcić w nieco bardziej wymagającą, obmyślając jak najlepsze posunięcia kolejnych ruchów, kombinując z tworzeniem najkorzystniejszych ciągów reakcji łańcuchowych, przeciągając swój ruch w nieskończoność... ale po prawdzie – po co? To naprawdę nie jest strategiczny moloch, a rodzinna planszówka. Niemały element losowy jeszcze dodatkowo podnosi to wrażenie. Jeśli tak się do tytułu podejdzie, to rozgrywka przebiega dynamicznie i dosyć szybko się kończy.

No i oczywiście, coś, co każdego przyciąga do gry na "dzień dobry", czyli kulki! No bo kto nie lubi pobawić się szklanymi kuleczkami? Jak dla mnie to solidna czwóreczka. Dobry, nie za ciężki tytuł na rodzinne rozgrywki :-)


Moja ulubiona część z kultowej serii "Ticketa". Od dawna posiadam wersję angielską gry i jest to stały gość rodzinnych rozgrywek. Przede wszystkim bajecznie kolorowe grafiki, które uprzyjemniają grę szczególnie w sezonie zimowym.

W odróżnieniu od Europy, czy US, ta wersja nadaje się idealnie do gry w mniejszym, dwu-, trzyosobowym gronie, co w przypadku wspomnianych większych współbraci nie sprawdza się zbyt dobrze. Tamte tytuły pokazują swój pełen urok dopiero przy składzie 4–5 osobowym.

Trochę kombinatoryki, spory element losowy, niemała interakcja między graczami, to cechy tego prostego w zasadach tytułu. Pięknie wydana gra w prześlicznej szacie graficznej to wspaniały przedstawiciel kultowej serii, który przypadnie do gustu zarówno początkującym, jak i zaawansowanym graczom. Dla mnie, niezmiennie od lat, pełna piąteczka :-)


Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Dobry, solidny produkt

"Colt Express" to przyjemna, lekka rozrywka familijna. Gra zawiera co prawda element planowania, ale intensywna interakcja między graczami często modyfikuje nasze pierwotne założenia. W rezultacie nie mamy do czynienia ze strategią, a nieobciążającym tytułem rodzinnym.

Wykonanie gry jest przyjemne, trójwymiarowe elementy w postaci wagoników to bardzo sympatyczne rozwiązanie. Partia przebiega dynamicznie i kończy się na długo zanim mogłaby zacząć nużyć.

Im więcej graczy, tym większe zamieszanie na planszy, a co za tym idzie, większa frajda z rozgrywki. Chociaż i w dwie osoby też można się pobawić.

Podsumowując, "Colt Express" dostaje ode mnie solidną 4. To przyjemny, lekki tytuł, wymagający jednak od gracza ciut zaangażowania. W kategorii gier familijnych, to całkiem silna pozycja.


Główna cecha, która przyciągnęła mnie do tej gry, to jej specyficzny klimat rodem z filmu "Cube", który zarazem postrzegam jako największą zaletę tytułu. Wydanie gry jest całkiem przyzwoite, i chociaż grafika na kolana nie powala, to odpowiada jednak charakterowi całości.

Nieskomplikowane zasady są łatwe do opanowania, a kilka możliwych trybów rozgrywki pozwala na wypróbowanie różnych typów zabawy. W odpowiednim gronie gra może dostarczyć nieco zabawy i śmiechu, chociaż jest to niestety raczej pojedyncze zdarzenie, gdyż, z przykrością stwierdzam, że do gry powracać ochoty nie mam. Dobrze jest jednak tytuł wypróbować, chociażby po to, by sprawdzić czy przypadnie do gustu. Nie uważam rozgrywki w "Pokój 25" za czas stracony, niemniej sama z pewnością kolejnej nie zaproponuję. Od biedy jednak mogłabym zagrać, jeśli komuś bardzo by na poznaniu tytułu zależało. W moim odczuciu gra to pozycja na trójeczkę – w porządku, nie odrzuca, ale wracać do niej średnio mam ochotę.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

"Kingodmino" to bardzo prosta gra, którą mogłabym potraktować jako przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi tytułami. Rozgrywka przebiega sprawnie i szybko, cała partia nie trwa zwykle dłużej niż 20 minut.

Zasady są do opanowania w 3 minuty, również dla całkowitych planszówkowych nowicjuszy. Mechanika gry działa sprawnie, wymagając od gracza niewielkiej ilości kombinatoryki. Całkowity brak negatywnej interakcji oraz ładna oprawa graficzna dopełnia całości wizerunku tej nieskomplikowanej pozycji.

W osobistym odczuciu oceniam grę na mocne 3+, to dobry produkt, ale nie jest to pozycja, przy której mogłabym spędzić długie godziny. Myślę jednak, że tytuł może przypaść do gustu początkującym graczom oraz umilić familijne planszówkowanie.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Bajecznie kolorowa i bogata oprawa graficzna, to coś, co już na początku przyciąga wzrok. Gra jest rzeczywiście pięknie wydana, co zapewne podnosi przyjemność z rozgrywki.

"Jamaica" to bardzo prosta gra o szybko przyswajalnych zasadach, do której mogą bez problemów zasiąść nawet całkowici planszówkowi nowicjusze. Element losowy występuje, ale nie jest on decydujący. Możliwości wyboru akcji mamy dosyć ograniczone, zatem gra na pewno nie przytłoczy nikogo ogromem kombinatoryki. Rozgrywka przebiega sprawnie i bez przestojów.

Komu poleciłabym tę grę? Z pewnością osobom, które dopiero zaczynają zabawę ze współczesnymi planszówkami. Jest to również dobra pozycja na lekką rozgrywkę w gronie rodzinnym. Planszówkowi wyjadacze mogą się przyjemnie pobawić przy jednej czy dwóch partiach, ale na kolejne raczej może już zabraknąć ochoty. Ogólnie oceniłabym grę na 4, z zaznaczeniem jednak że to prosty tytuł, skierowany raczej do graczy wagi lekkiej.


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Bardzo ciekawa gra strategiczno-familijna. Biorąc pod uwagę tytuły wydawane przez Days of Wonder, "Five Tribes" (Pięć Klanów) to jeden z nieco cięższych reprezentantów ich stajni. Co prawda same zasady są w miarę proste, jednak liczb możliwych kombinacji i ścieżek do zwycięstwa już uświadczymy tutaj sporo. To z kolei sprawia, że rozgrywka wymaga od nas sporego skupienia i rozgrzania styków neuronowych.

Wydanie (jak zwykle przy grach DoW) stoi na najwyższym poziomie, elementy są porządnie wykonane, a piękna oprawa graficzna cieszy oko. Gra obfituje w interakcje między graczami, jednak skupiają się one głównie na mieszaniu szyków poprzez "podbieranie" upatrzonych płytek innym graczom, niż na bezpośrednim negatywnym działaniu (chociaż i takie się zdarzają – np. asasyni). Rozgrywka toczy się w miarę dynamicznie, chociaż czasami obmyślenie kolejnego ruchu może powodować chwilowe przestoje.

Mnie osobiście granie w "Pięć Klanów" przynosi sporo frajdy, jednak trzeba lubić gry, w których należy nieco bardziej pogłówkować. Pod tym względem, zdecydowanie nie jest to "Ticket to Ride", a już bardziej "Relic Runners" (jeśli miałabym przyrównać stopień złożoności gry do innych produktów Days of Wonder). W moim odczuciu jest to taka bardziej wymagająca gra familijna. Jak dla mnie solidna czwóreczka z plusem :-)


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Klasyczna "Pandemia" nabrała bardziej mrocznego i ponurego klimatu uniwersum Lovecrafta. W moim osobistym odczuciu wyszło to tytułowi zdecydowanie na dobre, nareszcie tematyka gry pozwala mi z większą chęcią wejść w atmosferę rozgrywki.

Pod względem mechaniki obie gry są do siebie oczywiście bardzo podobne, chociaż nie identyczne. Istnieje kilka zmian w stosunku do oryginału. Pierwsze co od razu rzuca się w oczy, to plansza, która jest zdecydowanie mniej rozbudowana niż jest to w przypadku "Pandemii", lokacji jest o połowę mniej. Jest również kilka drobnych modyfikacji w samych zasadach rozgrywki. Jak dla mnie ograniczenie liczby pól nie wpłynęło negatywnie na grę, wręcz przeciwnie. Można nieco łatwiej ogarnąć sytuację na planszy, przez co rozgrywka zyskuje na dynamice. To jednak nie sprawia, że gra staje się prostsza do przejścia. Nadal jest kilka sposobów na poniesienie klęski, a strategiczne planowanie jest tutaj zdecydowanie koniecznie.

Podobnie jak ma to miejsce w "Pandemii", wspólne planowanie kolejnych ruchów jest również kwintesencją "Czasu Cthulhu", bez kooperacji daleko się tutaj nie zajdzie. Niemniej strategia to jedna kwestia, a drugą jest czynnik losowy, który to pełni tutaj istotną rolę. Przy wyjątkowym pechu możemy szybko zakończyć grę absolutną klęską, natomiast przy nieco sprzyjającej Fortunie - wygrać bez większych strat. Zdarzyło mi się np. w dwóch rozgrywkach mieć na planszy zbliżoną sytuację jeśli chodzi o liczbę przebudzonych Przedwiecznych (5) oraz liczbę żetonów poczytalności przy każdym badaczu (po 1), tyle że w jednej partii stan ten odpowiadał zakończeniu gry (rozgrywka wygrana - wszystkie bramy zamknięte), kiedy w drugiej była to dopiero druga runda (0 zamkniętych bram)... Wystarczyło złożenie kilku pechowych sytuacji i zanim się człowiek obejrzał, stał po uszy w kultystach, a Cthulhu już trzymał jedną mackę w bramie.

Jeśli chodzi o wydanie gry, nie mam zastrzeżeń. Oprawa graficzna idealnie wpasowuje się w klimat tytułu, wszystko mroczne, ponure, elegancko dopasowane do tematyki. Plastikowe figurki badaczy jak i kultystów/Shoggothów to bardzo miły upgrade w stosunku do prostych pionków i drewnianych znaczników znanych z "Pandemii". Nawet kostka jest śliczna i pasuje do reszty.

"Pandemic: Czas Cthulhu" dostaje u mnie najwyższą ocen, pełną 5. To dobra kooperacja, wymagająca ścisłej współpracy, z dodatkowym elementem losowości, pasującym do wiszącego nad graczami zagrożenia Chaosu i szaleństwa. Świetny tytuł zarówno dla zaawansowanych jak i (nieco odważniejszych) początkujących graczy. A że rozgrywka przebiega dynamicznie, a pojedyncza partia nie trwa zbyt długo, ma się ochotę zasiąść do gry raz jeszcze, i kolejny...


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Zaskoczyło mnie jak bardzo dobrze bawiłam się przy tej grze. Z góry trzeba jednak zaznaczyć, że to pozycja z typu gier niepoważnych, nastawionych zdecydowanie bardziej na wspólną zabawę niż poważną rozgrywkę.

Zasady "Korporacji" są proste i po kilku(nastu) minutach można zaczynać zabawę. Specyficzny humor gry okraszony rysunkami A. Mleczki idealnie oddaje karykaturalno-prześmiewczy klimat tytułu. Sama mechanika natomiast to przede wszystkim losowość w postaci rzutów kostką oraz ciągniętych kart. Do tego dochodzą mini gry w postaci np. walki na spojrzenia (kto pierwszy mrugnie), zabawy w słówka, czy klasyczne papier-nożyce-kamień. Jak można się zatem domyślać, to naprawdę nie jest tytuł epatujący powagą i srogością wyzwań ;-)

Grę ustawiłabym na jednej półce z tytułami takimi jak "5 sekund", czy "Kragmortha", czyli czymś, do czego mamy ochotę zasiąść w (najlepiej liczniejszym) gronie znajomych, aby chwilę się pośmiać i wspólnie pobawić, gdzie wygrana jest bardziej dodatkiem niż celem samym w sobie i spada na dalszy nieco plan. "Korporacja" to zabawna i przyjemna gra towarzyska, która w swojej kategorii zasługuje na solidne 4, a nawet 4+.


Zacznę od podsumowania, gra jest BARDZO dobra, ale również wysoce wymagająca. Ktoś kto nie obawia się mózgożernych wyzwań, a ceni złożoną mechanikę, może się w grze odnaleźć doskonale. To teraz po kolei.

Wydanie gry stoi na wysokim poziomie. Plansza główna, plansze graczy jak i wszystkie żetony wykonane są z grubego kartonu, okraszone cieszącą oko oprawą graficzną, natomiast figurki wykonane porządnie, z lepszego, twardego plastiku i robią naprawdę pozytywne wrażenie.

Zapoznanie się z zasadami to przynajmniej 2 godziny studiowania instrukcji, po których następuje stopniowe rozgryzanie kruczków mechaniki w praktyce. A wszystko po to, aby móc je w najkorzystniejszy sposób wykorzystać w tworzeniu najlepszej strategii do zwycięstwa. A tych jest niemało, gdyż gra daje naprawdę sporą swobodę jeśli chodzi o sposób w jaki można próbować wygrać. Można skupić się na zdobywaniu punktów, można wybrać realizację celu swojej postaci, a można też skupić się na przeszkadzaniu przeciwnikom w osiągnięciu ich celów, jednocześnie starając się doprowadzić do zakończenia rozgrywki w najbardziej odpowiadającym nam czasie... albo wszystkie te strategie na raz. Sposobów jest wiele co jednak powoduje, że aby je wszystkie na bieżąco analizować, przy jednoczesnej obserwacji działań przeciwników ORAZ właściwie na nie reagować, myślenie należy przełączyć na wyższy poziom analityczny. Innymi słowy, synapsy nieco przepala ;-)

Czysto teoretycznie, grę można rozegrać nie korzystając w ogóle z bezpośrednich negatywnych interakcji, jednak jest to raczej trudne, a z pewnością często nieopłacalne. Dlatego też, nawet przy nastawieniu przede wszystkim na realizację celów własnej postaci, należy przygotować się na przynajmniej minimalne starcia czy wzajemne przeszkadzanie, a najlepiej od razu założyć, że akcje PVP będą stałym elementem rozgrywki.

Klimat gry mnie osobiście bardzo odpowiada, szczególnie że dosyć przyjemnie oddaje atmosferę książek J. Grzędowicza. Podoba mi się również zabieg uczynienia z głównego protagonisty książkowego w grze złego bohatera ;-)

"Pan Lodowego Ogrodu" to strategia pełną gębą. Sama rozgrywka pozbawiona jest elementu losowego, a nasze poczynania uzależnione są od ruchu przeciwników. To z kolei sprawia, że sytuacja na planszy musi być nieustannie monitorowana, a nasza strategia ciągle odpowiednio modyfikowana. Ten typ rozgrywki przypomina mi nieco w założeniach "Świat Dysku - Ankh Morpork", ale na tym podobieństwa się kończą, gdyż w Discworldzie mamy do czynienia ze sporą dawką losowości, której w "Panie Lodowego ogrodu" nie uświadczymy. No i Ankh Morpork to w porównaniu z powyższym tytułem leciutki spacerek przez park, podczas gdy "Pan..." to przeprawa przez amazońską dżunglę.

Jeśli ktoś lubi ten typ wymagającej i ambitnej rozgrywki, a do tego ceni sagę autorstwa J. Grzędowicza, nie będzie grą zawiedziony. To niezwykle przemyślany i solidny tytuł, zasługujący na pełną 5. Tyle, że po jego rozegraniu trzeba nieco odsapnąć... ;-)


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Przeczytałam opis gry i parsknęłam śmiechem. Dlaczego? A z powodu takiej oto ciekawostki. Dnia 16 maja 2015 roku na niniejszej stronie Rebel.pl dodałam komentarz odnośnie gry "Pandemia" (można znaleźć). Pozwolę sobie przytoczyć krótki jego fragment: "Gdyby rozgrywka wrzucona została w klimat fantasy i np. zamiast walki z epidemiami chorób, gra oferowała dajmy na to przeganianie demonów do ich wymiarów, a zamiast wynajdywania szczepionek, zbieranie składników na zaklęcia zamykające bramy piekielne, to wówczas "Pandemia" (już się tak zapewne nie nazywająca) nie tylko dostałaby ode mnie 5, ale już zapewne stałaby u mnie na półce ;-)". To za wykorzystanie mojego pomysłu ja teraz poproszę o procent od sprzedaży ;D ...albo chociaż o jeden darmowy egzemplarz..? ;-)

W kazdym razie, no teraz to zapewne grę będę musiała wypróbować... ;-)


Losowość:
Interakcja:
Złożoność: